Jednym z minusów emigracji jest fakt, że sezon wyjazdów historycznych trwa sobie w najlepsze beze mnie. Są jednak takie imprezy, na których Być Trzeba - tak bardzo, że bierze się wolne od bycia Porządnym Obywatelem i pokonuje tysiące kilometrów, aby tam dotrzeć. Ogólnopolski Festiwal Kultury Słowiańskiej i Cysterskiej na Lądzie znajduje się w ścisłej czołówce. Tak, jak pisałam już dwa lata temu, jest to dla mnie impreza bliska ideału - okazja do spotkania w większym gronie przyjaciół, interesujący program, coś dla ducha (interesujące wykłady naukowe) i dla ciała (kraaamy!).
Do pełni szczęścia brakuje tylko warsztatów rzemieślniczych - ale chociaż oficjalnie takowych nie ma, umiejętności przekazywane są spontanicznie, na zasadzie zaczepiania robiących coś ludzi i czerpania od nich rozmaitej wiedzy (tym sposobem w zeszłym roku uczyłam się przędzenia na kołowrotku i doskonaliłam umiejętność obsługi wrzeciona). Z kolei w tym roku ja miałam okazję przekazać wiedzę dalej - uczyłam niewolnice drużynowe przędzenia na wrzecionie i ku mojej radości, spodobało im się to i wychodziło nieźle.
Tegoroczny Ląd upłynął mi jednak głównie nie rzemieślniczo, a handlowo, zgodnie z hasłem przewodnim "Targi, jarmarki i odpusty". Zabrałam ze sobą cały swój wełniany kramik: roślinnie farbowane wełenki i rozmaite sztuki odzieży uczynione z tychże wełenek metodą naalbindingu, a także rozmaite utensylia: wrzecionka i motowidło (moje szpanidełko, dzieło Ingvara, replika motowidła z grobowca z Osebergu). Kramowanie okazało się całkiem przyjemnym zajęciem, może nie tyle z finansowego, co towarzyskiego punktu widzenia. Przy straganiku siedziało nas sztuk trzy: ja, Odna i Żywia, a do tego ciągle zaglądali znajomi i nieznajomi, zagadując, targując się, kupując i - w niektórych wypadkach - demolując odciągi. Ku mojemu radosnemu zdziwieniu,całkiem sporo osób przyznało się do czytywania niniejszego bloga (i to nawet dobrowolnego czytania). Pozdrawiam ich serdecznie :)
Aspekt towarzyski w pełni dało się odczuć jednak dopiero wieczorem, gdy zmrok zapadł, a drużyna rozsiadała się przy ognisku... Rozgrywające się wówczas sceny, mrożące krew żyłach i ścinające resztki mózgu w głowie, pominę jednak dla dobra Czytelników :) Cóż, napiszę tylko, że dobrze wreszcie było wyrwać się ze świata nudnej normalności...
Impreza w Lądzie zdecydowanie nie zawiodła moich oczekiwań. Polecam gorąco. Jeśli jeszcze Was tam nie było, to w następnym roku przybądźcie :)
Impreza w Lądzie zdecydowanie nie zawiodła moich oczekiwań. Polecam gorąco. Jeśli jeszcze Was tam nie było, to w następnym roku przybądźcie :)
A poniżej kilka zdjęć z perspektywy kramu.
Pozuję i wyglądam poważnie |
Żywia i Odna kuszą znad kramu... |
Tęcza Średniowiecza - czyli pół roku farbowania roślinnego na dwóch sznurkach :) |
Rozkręcone dziewczyny |
Panna z Wrzecionem i Mojmir |
Mini wystawka - od owcy do kłębka :) |
Scena rodzajowa: Drużyna z Pierogami |
Szanowna Pani,
OdpowiedzUsuńzwracam się z gorącą prośbą o pomoc w realizacji filmu kostiumowego. Od dwóch lat pracuję nad filmem którego akcja będzie rozgrywać się na przełomie XVII i XVIII wieku. Aby spełnić swoje marzenie o pracy nad takim dziełem, wcieliłam się w rolę reżysera, scenarzysty, scenografa i kostiumografa, a także producenta. Z tego powodu przeznaczam na mój projekt duże nakłady finansowe z własnych środków. Do tej pory nie prosiłam nikogo o wsparcie finansowe, jednak brakuje mi jeszcze pewnej kwoty na realizację scenografii. W celu uzbierania brakującej kwoty, skorzystałam z europejskiego, międzynarodowego portalu ulule.com, który pomaga zdobywać dotacje na rozmaite projekty. Jednak, aby osiągnąć pełna skuteczność i dotrzeć do dużej grupy potencjalnych sponsorów, muszę sama zająć się promowaniem tej akcji. Własne możliwości promowania na blogu i facebooku, oraz wśród znajomych już wyczerpałam. Dlatego licząc na Pani przychylność, oraz zainteresowanie filmem i chęć pomocy przy realizacji niezależnej produkcji kostiumowej, zwracam się z prośbą o możliwość promowania tej akcji na Pani blogu. Jeżeli zdecyduje się Pani umieścić post informujący o akcji zbierania funduszy na mój film, wynagrodzę Panią, wymieniając Pani nazwisko w napisach końcowych filmu w dziale: „wsparcie medialne” (pod warunkiem że film powstanie). Prośba jest bardzo pilna, ponieważ zostało już tylko 16 dni do końca akcji, a później będzie już zbyt późno na wykonanie scenografii.
Link do akcji zbierającej dotacje: http://www.ulule.com/embarkation-cythera/
Więcej szczegółów na temat filmu znajdzie Pani na moim blogu w dziale „moja twórczość”:
http://fashion-hi-story.blogspot.com/search/label/MOJA%20TW%C3%93RCZO%C5%9A%C4%86
A także w albumie na mojej oficjalnej stronie na portalu facebook:
https://www.facebook.com/media/set/?set=a.300753720072092.1073741829.297233617090769&type=3
Mam nadzieję, że oceni Pani projekt jako wart Pani trudu, oraz miejsca na Pani blogu.
Z góry dziękuję i pozdrawiam serdecznie,
z wyrazami szacunku,
Anna Nurzyńska