Po bardzo wielu eksperymentach z masą roślin farbujących na mniej lub bardziej ciekawe kolory zdecydowałam się zafundować sobie trochę zabawy z klasyką. Farbowanie miało być nie tyle eksperymentalne, ile praktyczne - potrzebne mi były kolorowe nitki do kramiku farbiarskiego na sezon, więc zdecydowałam się na barwniki, które mi te kolory zagwarantują. Użyłam najpopularniejszych barwników ery Wikingów, czyli marzanny, urzetu i rezedy. O tym, jakich kolorów Wikingowie używali najchętniej i skąd je pozyskiwali, pisałam już kiedyś (link tutaj), dziś zatem będzie o samym farbowaniu od strony praktycznej.