poniedziałek, 28 lipca 2014

Tęcza wśród lasu - farbowanie na Ulffeście 2014/Rainbow in the Forest - natural dyeing on Ulffest 2014

Od kilku lat moja macierzysta drużyna, Ulf Ragnarsson Hird, organizuje co roku pod koniec lipca imprezę z okazji urodzin jarla, rzeczonego Ulfa Ragnarssona. Impreza znana jest pod nazwą Ulffestu, lub inaczej: Bożego Narodzenia (tak, Ulf czule pielęgnuje swe ego). Do tradycji należy turniej sprawności wojowników, konkurs dla kobiet (znany pod nazwą Turnieju Bab Agresywnych) tudzież kilka innych dziwnych atrakcji. W tym roku dorzuciłam do programu swoje trzy grosze, organizując mini warsztaty z farbowania naturalnego.

For several years, at the end of July, my reenactment group, Ulf Ragnarsson Hird, organizes a party to celebrate the birthday of Earl Ulf Ragnarsson. The event is known as Ulffest, or otherwise: Christmas (yes, Ulf tenderly cares for his ego). Every year traditional tournaments for warriors and women are organised (the last one is known as a Aggresive Woman Competition) This year I put something mine to the program, organizing mini-workshops of natural dyeing.

Kociołki z marzanną na ogniu/Cauldrons with madder on fire :)

Warsztaty - to zresztą dużo powiedziane - było to raczej pół dnia swobodnej zabawy kolorami (z odrobiną teorii), rozmów z uczestnikami, wrzucania do gara różnych interesujących materiałów a potem podziwiania rezultatów. Z obcych krajów przytargałam marzannę barwierską i rezedę, czyli typowe rośliny używane do farbowania we wczesnym średniowieczu. Do dyspozycji, oprócz glinianych garnków, mieliśmy także kociołek żelazny oraz miedziany - dzięki temu mogliśmy zaobserwować, jaki wpływ mają różnego rodzaju metale na uzyskiwane kolory.

Workshops were few hours of free play with natural dyeing (with a bit of theory), talking with participants, putting into pots a lot of interesting materials and next - enjoying the results. From foreign countries I brought madder and weld, which were typical plants using for dyeing in Early Medieval. In addition to clay pots, we also had iron and copper cauldron - so we could see whatimpact different kinds of metals have on final colors.

Efekty farbowania na Ulffeście
Complete results of natural dyeing on Ulffest

Farbowaliśmy całą masę rozmaitych materiałów: w garze z zaprawą (ałunem i kamieniem winnym) a potem w kociołkach lądowała wełniana przędza: z polskiej owcy górskiej, z owcy norweskiej, a także przędza tkacka z owcy nieokreślonej, kilka kawałków jedwabiu, owcze runo (z owcy norweskiej) oraz lniana chusta Iven. Rezultaty przeszły nasze oczekiwania - z kotłów wyciągnęliśmy prawdziwą tęczę. Barwy były bardzo jaskrawe (przynajmniej tuż po farbowaniu, czy okażą się odporne na deszcz i słońce, czas pokaże).

We dyed a lot of different materials: in the pot with mordant (alum and cream of tartare) and next in cauldrons were placed some kind of yarn (from polish mountain sheep, from Norwegian sheep, and also typical yarn for weaving), some pieces of silk, fleece from Norwegian sheep and Iven's linen shawl. Results have passed our expectations - with pots we took a real rainbow. The colors were very bright (at least shortly after dying, we will see in future if they will be resistant for sun and rain).

Farbowanie marzannowe dało w przypadku wełnianej przędzy i runa typowy dla tego barwnika odcień - intensywny pomarańcz (zarówno dla farbowania w miedzianym jak i żelaznym kotle). 

Coloring by madder in the case of woolen yarn and fleece gave as a result shade typical for this dye - intense orange (both for the dyeing in the copper and iron cauldron).

Materiały farbowane marzanną w miedzianym kociołku
Materials dyed by madder in copper cauldron

Materiały farbowane marzanną w żelaznym kociołku
Materials dyed by madder in iron cauldron

Ciekawy rezultat otrzymaliśmy w przypadku jedwabiu: materiał z miedzianego kociołka zabarwił się na pomarańczowo, a płachty z kociołka żelaznego stały się różowe.

An interesting result we have received in the case of silk: the material from a copper cauldron became orange, and shawls from the iron pot became pink.

Jedwab farbowany marzanną w garnku miedzianym (z lewej) i żelaznym (w prawej)
Silk dyed by madder in copper cauldron (on the left) and iron cauldron (on the right)

Rezultaty farbowania marzanną w komplecie :)
Compelete results of madder dyeing :)

Barwnik z rezedy okazał się bardzo podatny na oddziaływanie metali. Materiały wyciągane z miedzianego kociołka nabrały rozmaitych odcieni jaskrawej żółci. Te z kociołka żelaznego, zarówno wełna jak i len, zabarwiły się na przyjemny odcień oliwkowej zieleni. Kolor na lnie był na początku dosyć intensywny, po całej nocy suszenia jednak znacznie zbladł.

The dye from the weld was very sensitive to the influence of metals. Materials dyed in the copper cauldron took different shades of intense yellow. Those which we dyed in iron cauldron, both wool and linen, took a nice shade of olive green. Color on linen was quite intense at the beginning, after a night of drying, however, became quite pale.

Rezeda na ogniu
Weld on fire

Efekty farbowania rezedą: po lewej, w kociołky miedzianym, po prawej - w żelaznym.
Results of dyeing by weld: in copper cauldron on the left, in iron - on the right

Z uwagi na to, że obozowisko mieliśmy niewielkie, a ognisko wspólne - jedno, rezultaty farbowania mogły też oglądać osoby niezainteresowane bezpośrednio udziałem w warsztatach. Fajnie było oglądać zdziwienie na twarzach ludzi przyzwyczajonych do uważania szaro-burych barw za jedyne "autentyczne". Cel edukacyjny został zatem osiągnięty :)

Due to the fact that we had a small encampment and one common fireplace, the results of dye were also visible for people who were not participating in the workshops. 
It was fun to watch the surprise on the faces of the people who were used to think that only grey and dun colours were used in Medieval. Educational target was therefore achieved :)

Oprócz farbowania tekstyliów, pouprawialiśmy trochę spontanicznej zabawy w średniowieczną kosmetykę. Po wylaniu barwnika z gara z marzanną zauważyłam, że na brzegu zebrało się trochę tłustego osadu o ciemnej, karminowej barwie. Nie mogłyśmy z Żywią przepuścić takiej okazji i zrobiłyśmy sobie średniowieczne makijaże :) Uzyskana tą metodą barwiczka do ust i policzków wytrzymała kilka godzin, przetrwała na ustach mimo jedzenia i picia - a więc lepiej, niż niejedna współczesna pomadka.

In addition to the dyeing of textiles, we spontaneously made some medieval cosmetics. After pouring the dye from the cauldron with madder I noticed that on the edge stayed some grease in dark carmine colour. Me and Żywia could not pass up the this opportunity and we did ourselves a medieval makeup :) obtained by this method cosmetic for lips and cheeks stayed for few hours and survived on our lips despite eating and drinking - much longer than many modern lipsticks.

Ja z Żywią pomalowane po średniowiecznemu :)
Me and Żywia with our medieval make ups :)

Żywia w jakiś czas później - wciąż pomalowana :)
Żywia some time later - still with make up :)
Odna z kolei użyła osadu marzanny do farbowania włosów. Zabarwiony testowo niewielki kosmyk nabrał przyjemnego koloru mahoniu. Rezultaty naszej zabawy są na tyle ciekawe, że pewnie wkrótce spróbuję wyprodukować więcej kosmetycznych mazideł :)

Odna used this grease for dyeing her hair. Small cowlick dyeing by this method become ginger, in nice mahogany colour. Results of our experiments are so interesting, that in future I surely try to do more of Medieval cosmetics :)

Włosy Odny, środkowa część po potraktowaniu marzanną
Odna's hair after madder treatment (this piece in the middle)

Pozdrawiam wszystkich współuczestniczków zabawy kolorami na Ulffeście, mam nadzieję, że dane nam jeszcze będzie się spotkać w podobnych okolicznościach!

Greetings to all friends who played with me in natural dyeing, I hope that we will meet in similar circumstances in future!

sobota, 12 lipca 2014

Przerywnik wełniany :)

Ostatnimi czasy mocno zaniedbałam bloga. W przygotowaniu leżą kolejne posty, na regale zalegają kłębki nowo farbowanych wełenek, ale wciąż nie mam ochoty/czasu/weny żeby się nimi zająć. Melancholię, ból istnienia, lenia w rzyci, itepe ogarniające mnie dziwne stany ducha leczę sobie, bawiąc się wrzecionem.

W ramach pielęgnowania bloga tudzież bezczelnego chwalipięctwa prezentuję ostatni urobek. Urobek w duchu 100% true ultras viking, bo wełenka jest z owcy norweskiej (rasy ponoć staaarej), przędziona na wrzecionku, zwijana na motowidle, będącym kopią tego z pochówka z Osebergu, i do tego na koniec farbowana marzanną.

Najbardziej cieszę się jednak z dwóch rzeczy: tego, że udało mi się uprząść dosyć równą nitkę, oraz tego, że ma już ona wartość użytkową, bo wytrzymuje dosyć duże naprężenia (w ramach testu zrobiłam z niej straszliwie brzydką krajkę, której na niniejszym blogu nie prezentuję w trosce o wrażliwość estetyczną Czytelników).

A poniżej foty urobku, narzędzi i procesu produkcyjnego:

Stan startowy w pigułce: owcze runo i garść marzanny

Nitka in progress

Nitka na szpanerskim motowidle
(tak, wiem, ekscytują mnie dziwne rzeczy :P)

Takie, o, cienkie :)

Stan po farbowaniu: kolejna próba osiągnięcia
Czerwieni Doskonałej