poniedziałek, 24 grudnia 2012

Julowanie

Nadszedł czas najdłuższych nocy. Czas zimna i zamieci śnieżnych. A także czas wylegiwania się w cieple, napychania brzuchów dobrym jedzeniem, picia piwa, kompotów z suszu tudzież innych podejrzanych napojów. Święta.

Kamień runiczny z Dynna z przedstawieniem scen Bożego Narodzenia

niedziela, 25 listopada 2012

"...Wielka szkoda, że ta wspaniała kobieta tak podle wyszła za mąż..."

Napisałam swego czasu post traktujący o ślubach we wczesnośredniowiecznej Skandynawii. Dzisiaj będzie za to kontrastowo: o tym, co się działo, gdy kończyła się miłość, rozchodziły się interesy rodów, czy też pojawiał się inny "obiekt zainteresowania". Czyli o rozwodach po prostu.

poniedziałek, 19 listopada 2012

Zaproszenie i siedem opowieści o podróży


Moi drodzy czytelnicy, zapraszam Was serdecznie na drugie spotkanie z cyklu Świat Wikingów.
Szczegóły na niniejszym plakacie: 


Gwarantuję, że będzie interesująco, a i dyskusji na pewno nie zabraknie :)

A ja pozwolę sobie na tym blogu zahaczyć o tematykę pierwszego z naszych spotkań. Opisywaliśmy ziemie i morza, zastanawialiśmy się, którędy biegły ślady kupców, wojowników i osadników z wczesnośredniowiecznej Skandynawii. Bardzo wymownym dowodem obecności skandynawskiej w różnych rejonach świata są kamienie runiczne z rozmaitymi nazwami geograficznymi.
Oto kilka z nich:

wtorek, 13 listopada 2012

Kolory Wikingów

Świat tysiąc lat temu bywał czerwony od krwi, zielony jak świeżo wschodzące zboże i szary jak fale morza. Barwy były nie mniej jaskrawe niż dzisiaj. A może nawet jaskrawsze? Miasta nie nurzały się w szarości betonu, urody wiosek nie gasiły pryzmy śmieci.
Pięknie było.
Ludzie, którzy patrzyli i obserwowali świat wokół, widzieli całą paletę barw. Nic dziwnego, że już na początku dziejów sprzykrzyły im się zgrzebne burości powszedniej odzieży. Nie ustawali w wysiłkach, żeby uszczknąć coś dla siebie z kolorów otaczającego świata.

"Mój" czas i miejsce - czyli Skandynawia wczesnego średniowiecza - nie była wyjątkiem.
Pewne wydarzenia ostatnich dni spowodowały, że miałam sposobność pogrążyć się głębiej w dociekaniach na temat kolorów Wikingów. Była to czysta przyjemność.

Przed namiotem farbiarzy w Trelleborgu (Dania). Foto moje.

wtorek, 23 października 2012

"Ziem i mórz opisanie" 27.10.2012

Czytelnicy drodzy moi.
Każdego, kto kocha historię, a szczególnie tę średniowieczną, serdecznie zapraszam w tę sobotę (27.10) na godzinę 12:00 do Biblioteki Miejskiej nr 29 we Wrocławiu na pierwsze z cyklu spotkań organizowanych przez drużynę, do której należę: Ulf Ragnarsson Hird.

Cały cykl nosi tytuł "Świat Wikingów", a spotkania planowane są w formie odczytów połączonych z dyskusją. Zaczniemy - jak w tytule niniejszego postu - od próby zakreślenia granic średniowiecznego świata widzianego przez średniowiecznych Skandynawów, będziemy badać ślady ich stóp na mapie Europy i krain poza nią. Dokąd dotarli Wikingowie? Jakie ziemie znali? Jakie znaki swojej bytności zostawili? Podejmiemy próbę odpowiedzi na te pytania.
A wszystkich zainteresowanych szczegółami zapraszam na stronę wydarzenia na FB.


piątek, 19 października 2012

Tabliczki - trochę historii

Odgrażałam się w jednym z poprzednich postów, że napiszę więcej o historii tabliczek tkackich. Jestem takim rodzajem stwora, który równie mocno, a nawet mocniej od gotowych wytworów uwielbia narzędzia, którymi zostały stworzone. Skończone dzieła są martwe i niezmienne, a narzędzia bez ustanku żyją w rękach rzemieślnika, prowadząc do miliona nowych możliwości.
Pozwolicie więc, że będzie nie o krajkach, ale o samych tabliczkach.

Śliczna kolekcja tabliczek ze strony internetowej Scotland Museum. Datowanie: wczesne średniowiecze

czwartek, 18 października 2012

Z pamiętnika młodego farbiarza - część 3: eksperymentatorium, czyli Dzwoneczek.

Panie i panowie, obiekt na zdjęciu poniżej może nie wygląda zbyt okazale, ale powstał w wyniku połączenia aż trzech moich eksperymentów. Pseudo robocze: Dzwoneczek


Eksperymenty były zaś natury farbiarsko - włókienniczej.

Zaczęło się zaś od...

czwartek, 4 października 2012

Tabliczkomania

Mam nową zabawkę. 
Zabawka wygląda tak:

Zestaw mąż-made :)

Mój własny, prywatny komplet tabliczek tkackich :)

A pojawiły się one z okazji imprezy z poprzedniego posta, na której to moim zadaniem było z grubsza ogarnianie stanowiska rękodzielniczego z krajkami - czyli głównie uczenia dzieciaków wykonywania tychże krajek. Wiadomo zaś, że jeśli człowiek ma zamiar czegoś nauczać, wypadałoby, żeby sam to umiał ciut lepiej od nauczanych. Miałam zatem tydzień słodkiego tete a tete z bardkiem i tabliczkami tkackimi. O ile to pierwsze mnie nie wciągnęło (póki co...) to tabliczki zauroczyły mnie po prostu - i mnogością wzorów dostępnych nawet dla początkujących, i - o dziwo - tym, że łatwiej nad nimi zapanować niż nad bardkiem (być może to tylko moje osobiste zdanie i jestem ewenementem w skali światowej, nie wiem).

piątek, 21 września 2012

Archeologia na Dolnośląskim Festiwalu Nauki - zaproszenie

Wielkimi krokami zbliża się XV Dolnośląski Festiwal Nauki. We Wrocławiu już od dzisiaj (tzn. od 21.09) do 26.09. Wszystkim zainteresowanym rodziną i życiem codziennym w średniowieczu polecam punkt programu przygotowany przez wrocławski Instytut Archeologiczny:Mama, tata i ja, czyli rodzina dawniej - podróż w przeszłość.  Obejrzeć, dotknąć, spróbować będzie można 25 i 26 września w budynku Instytutu Archeologii na Koszarowej 3 we Wrocławiu. Będą warsztaty wszelakiej maści (ceramika, tkactwo, pasamonictwo). Będzie można także spróbować swoich sił w średniowiecznych grach i zabawach). Szczegółowe informacje w linku.

Dodam jeszcze, że sporą gratką będzie wystawa towarzysząca imprezie. Z magazynów Instytutu wyciągnięto rozmaite, nigdzie jeszcze nie publikowane zabytki związane z życiem codziennym średniowiecznego Wrocławia - jest więc okazja, żeby obejrzeć coś, czego na pewno w książkach nie było :)

środa, 12 września 2012

Z pamiętników młodego farbiarza - część 2, kora dębu

W dzisiejszym odcinku wystąpi cortex quercus, czyli po prostu: dębowa kora (a na zdjęciach gościnnie: kot-przeszkadzajka). 

Pokruszona kora moczy się w garze, a kot obserwuje...

Kora dębu jest jednym z moich ulubionych barwników. Nie wymaga wstępnego zaprawiania ani dodatkowego utrwalania - jest więc dosyć łatwa w użyciu. Można za jej pomocą uzyskać bardzo sympatyczne kolorki, ciepłe, czekoladowe brązy.

wtorek, 4 września 2012

Z pamiętników młodego farbiarza - część 1: czarny bez

Późne lato i wczesna jesień to chyba najlepsza pora na zabawę kolorkami. Paleta, jaką można osiągnąć farbowaniem roślinnym mocno mnie ostatnio fascynuje, a w moim garze lądują coraz to nowe rośliny - z rezultatem rozmaitym. Tym razem postanowiłam poeksperymentować z fioletem.
Wybrałam się zatem na polowanie. Obiektem łowów był sambucus nigra, czyli po prostu czarny bez.
Ogólny portret poszukiwanego (foto moje)

czwartek, 23 sierpnia 2012

Miłość po wikińsku

Dawno, dawno temu...mniej więcej sześć miesięcy wstecz miałam przyjemność spotkać się z resztą MiŚowego grona i trochę im poopowiadać o dziejach minionych. Opowieść traktowała o miłości, małżeństwie i rozwodach we wczesnośredniowiecznej Skandynawii.
Do przekształcenia owej opowieści w formę pisaną zbierałam się przez następnych parę miesięcy (jak to powiadają starzy górale: co nagle, to po diable).
Rezultat owego przekształcenia w całości wyląduje wkrótce na stronach MiŚa, a na zachętę do jej przeczytania podrzucam mały fragment, traktujący o tym, jak we wczesnośredniowiecznej Skandynawii żeniono się i za mąż wydawano.

Złota blaszka z epoki Vendel, przypuszczalnie przedstawiająca parę kochanków

niedziela, 8 lipca 2012

Rogacze

Ponieważ ostatnimi czasy moja działalność rekonstrukcyjna ogranicza się do masowej produkcji wyrobów igłowych, a teoretyczno-naukowa - do zbierania sił do pisania licencjatu, pozwolę tu sobie wrzucić kawałek, który powstał kilka miesięcy temu.
A będzie to opowieść o rogach i rogaczach.

piątek, 15 czerwca 2012

Przędu przędu

Poniższa notka będzie bezczelnie samochwalna oraz autopromocyjna. Nauczyłam się albowiem prząść i jestem z tego dumna, serio.

Objawienie nie przyszło jednak od razu. Widoczne na zdjęciu poniżej wrzeciono z przęślikiem zakupiłam wiosną zeszłego roku - i od tamtego czasu nadaremno poszukiwałam korepetytora. Mimo upartego wożenia sprzętu oraz worów z wełną na imprezy historyczne, nie udało mi się znaleźć nikogo, kto podjąłby się zaprezentować mi obsługę całości.


czwartek, 7 czerwca 2012

Po powrocie z Lądu

Dawno, dawno mnie tu nie było. Wszystko przez tzw. okoliczności życiowe, czyli próby pogodzenia sesji na archeologii z pracą zarobkową - a w międzyczasie modły "oby mnie tylko ze studiów nie wyrzucili" (spieszę uwiadomić - jeszcze nie wyrzucili). Tymczasem sezon wyjazdowy w odtwórstwie historycznym zaczął się na dobre. Miniony weekend spędziłam w grodzie w Lądzie, na imprezie, której pełna nazwa brzmiała następująco: VIII Ogólnopolski Festiwal Kultury Słowiańskiej i Cysterskiej "KRÓLOWIE I BISKUPI" (pod linkiem oficjalna strona).  Cóż, dla ułatwienia mawia się po prostu: na Lądzie.

niedziela, 18 marca 2012

My preciousss...


Widoczna powyżej kompozycja prezentuje mój ostatni nabytek: cztery gary made by niejaki Helfi. Nabytek jest śliczny, zrobiony solidnie, jak najbardziej użytkowy i mam nadzieję dobrze go wykorzystać podczas nadchodzącego sezonu rekonstruktorskiego.

Właściwie określenie "gary" jest mocnym nadużyciem, bo na zdjęciu znajdują się dwa kubki, jeden garnek właściwy (z pokrywką) oraz ceramiczna lampka. O lampce nie będę się szerzej rozpisywać, gdyż jej pierwowzór z Hedeby opisałam już w tej notce: notka. Chciałabym natomiast poświęcić chwilkę reszcie glinianego inwentarza.

środa, 1 lutego 2012

Zaproszenie

Panie i Panowie, jeśli komuś zdarzy się w poniedziałek wieczorem bawić we Wrocławiu, zapraszam na poniższe wydarzenie (plakat powiększa się po kliknięciu :)

wtorek, 17 stycznia 2012

Naalbinding - szczypta teorii

Witam wszystkich pięknie w Nowym Roku :) Mam nadzieję, że wszyscy czytający przetrwali bezboleśnie Święta, Szczodre Gody, Jula, Sylwestra (czy co tam się po drodze inszego zdarzyło) a ci, którzy jeszcze studiują, przetrwają sesję. Czego i sobie życzę.

Fragment mojego igłotworu

Teraz do rzeczy, czyli do igły. Zgodnie z zapowiedzią z ostatniej notatki, w niniejszym wpisie od praktyki dłubania na igle przechodzę do teorii.