niedziela, 8 lipca 2012

Rogacze

Ponieważ ostatnimi czasy moja działalność rekonstrukcyjna ogranicza się do masowej produkcji wyrobów igłowych, a teoretyczno-naukowa - do zbierania sił do pisania licencjatu, pozwolę tu sobie wrzucić kawałek, który powstał kilka miesięcy temu.
A będzie to opowieść o rogach i rogaczach.

Przeciętnemu śmiertelnikowi na hasło „Skandynawia w czasach wikingów” wyświetla się w głowie malownicza scenka: na zgliszczach wioski (ewentualnie, w wersji dla romantyków – na pokładzie drakkara) zaciekle walczy grupka brodatych śmierdzących barbarzyńców dzierżących w dłoniach topory i miecze, kapiące od posoki. Gdzieś tam piszczy napastowana dziewoja, obok charczy jakiś nieszczęśnik z wypruwanymi flakami (osobnicy z wyobraźnią odpowiednio zmultipikują liczbę dziewoi i rannych). Świat runął w gruzy – wikingowie przybyli! Wikingami są oczywiście znajdujący się w centrum sceny barbarzyńcy z rozwichrzonymi brodami i – obowiązkowo – rogatych hełmach.

Hełmy z rogami – to chyba pierwsze skojarzenie z Wikingami, przychodzące na myśl każdemu, niezależnie od wieku, płci i stopnia wykształcenia. Wyjawienie, że ten wizerunek nie zgadza się z rzeczywistością, to dyżurna ciekawostka wszystkich szanujących się publikacji na temat wczesnośredniowiecznej Europy przeznaczonych dla dzieci i młodzieży. W kręgach odtwórców „rogaty hełm” jest symbolem części ekwipunku jaskrawo niezgodnej z prawdą historyczną. Nieszczęsny hełm mimo jednak, iż wykpiwany, trzyma się mocno – może nie w publikacjach naukowych, ale dziełach twórców pop-kultury. Wystarczy przypomnieć np. amerykańskiego „Tropiciela” z 2007:

Źródło: filmweb.pl

Można zadać sobie pytanie – skoro hełm z rogami to absolutna fikcja, w takim razie skąd powszechność takiego przedstawienia?

Jedna z odpowiedzi to odwołanie do XIX wieku i romantycznych wyobrażeń o wikingach – rogi na hełmie po prostu idealnie uzupełniały wizerunek krwiożerczego, barbarzyńskiego wojownika. To nie jest jednak cała prawda – rogate hełmy bowiem istniały. Nie służyły raczej do walki – co wcale nie sprawia, że są mniej intrygujące i tajemnicze. Temat rogów na hełmie to jedno z bardziej interesujących i frapujących zagadnień związanych ze Skandynawią czasów wikińskich.

Najbardziej znane przedstawienie tytułowego artefaktu znajduje się na tkaninie znalezionej w pochówku łodziowym w Osebergu, datowanym na 834 r. n. e. Postać w osobliwym nakryciu głowy wydaje się grać ważną rolę w przedstawionej na tkaninie ceremonii: podąża na jej przedzie, a także jako jedyna trzyma w dłoni miecz.

Źródło: wikipedia

Hełmy z rogami występowały na terenie Skandynawii już od epoki brązu. Od początku wydają się mieć szczególne, kultowe znaczenie. Warto przypomnieć kilka znalezisk z tamtego okresu: figurki z Grevensvaenge (Dania) i hełmy z Vicksø (Zelandia):











Źródło: Arkeologi i Norden

















Z bliższych epoce wikińskiej czasów rogate hełmy  znane są m.in. z jednego z rogów z Gallehus znalezionego w południowej Jutlandii:








Źródło: Wikipedia

Rogi z Gallehus zostały stworzone ok. V w. n.e., na początku epoki żelaza w Skandynawii. Pokryte są bogatą, działającą na wyobraźnię ornamentyką, w której badacze dopatrują się elementów z religii ludów całej Europy. Postacie, których wizerunki zamieściłam powyżej, często uważane są za wyobrażenie Cernunnosa, boga z celtyckiego panteonu. Wskazuje się na podobieństwo tychże postaci do – chyba najsłynniejszego – przedstawienia tej mitycznej istoty, uwiecznionej na słynnym kotle z Gundestrup.

Z nieco późniejszego okresu, bliższego interesującym nas czasom (VII w n.e.)  znamy płytkę z Torslunda na Gotlandii, uważanej za ozdobę hełmu. Scena przedstawiona na płytce jest mocno zagadkowa. Wyobraża ona dwie postacie  dzierżące w dłoniach włócznie, skierowane ostrzami w dół. Żadna z postaci nie jest jednak zwykłym wojownikiem. Jedna z nich to tylko w połowie człowiek: ma wilczą głowę i ramiona. Druga wydaje się ludzka, lecz uzbrojona po królewsku: ma miecz u boku i zarzuconą na plecy tarczę, a także – właśnie – hełm. Ta ozdoba – bo o funkcji militarnej raczej nie może być tu mowy – uwieńczona jest dwoma zagiętymi rogami o ptasich zakończeniach.

Źródło: archeurope.com

Wizerunek ten nie jest wyjątkiem – to raczej pewien standard, sposób przedstawienia spotykany od VI po IX wiek w . Znany jest m.in. z płytek z hełmu z Sutton Hoo, klamry z Fingleshan oraz folii z Caenby w Anglii. Wspólne elementy wizerunków to charakterystyczny hełm, broń w dłoniach – najczęściej dwie włócznie – oraz dynamiczne przedstawienie postaci. Znamy jednak kilka bardzo uproszczonych wyobrażeń: można do nich zaliczyć m.in. figurkę ze Starej Ładogi, z Olandii w Szwecji oraz w Tisso, w Danii. Ciało tych postaci przedstawione jest maksymalnie schematycznie, często nie są zaznaczone nawet kończyny. Twarze wyobrażone są bardziej szczegółowo, z zaznaczonymi rysami, a często także zarostem. Tym jednak, co dominuje całą postać, jej najbardziej charakterystycznym atrybutem, jest hełm i wieńczące go dziwne rogi – nierogi z ptasimi głowami.

Kogo portretowano w ten niezwykły sposób? Kilka cech wymienionych przedstawień nasuwa odpowiedź. Wojownik z Torslunda ma tylko jedno oko, a dwa ptaki na hełmie mogą być krukami. Para tych ptaków, występująca w skandynawskiej mitologii to Hugin i Munin, towarzysze boga wojny Odyna. Postać ta byłaby zatem Odynem, albo co najmniej jego przedstawicielem. Scena tańca z włóczniami często zaś interpretowana jest jako rodzaj obrzędu, ekstatyczny taniec mający wprowadzić wojownika w bojowy amok – szał zwany berserkiem (por. Słupecki, s. 45).

Rogate hełmy w pewnym okresie dziejów w Skandynawii można zatem powiązać z wiarą w germańskiego boga wojny, Wodana – Odyna. Czy jednak możemy uznać tę interpretację za wystarczającą?
Scena tańca, wielokrotnie powtarzana na płytkach, działa na wyobraźnię. Można sobie zadać pytanie – czy to tylko przedstawienie z opowieści, czy też ilustracja rzeczywistego obrzędu? A jeśli takie obrzędy faktycznie miały miejsce – przedstawiona postać może być symbolicznym przedstawieniem obecności Odyna, ale także kapłanem inicjującym obrzęd (por. Duczko, s. 65). Nie można mieć całkowitej pewności, ale postać z płytki w Torslunda wydaje się być naga. Da się tu i w pozie (taniec rytualny) i w braku odzieży zauważyć podobieństwo do przedstawień z Gallehus. Wojowniczy obrzęd sięga zatem daleko w przeszłość. Początków rytuałów odprawianych przez kapłanów w hełmach z rogami można próbować szukać już nawet w epoce brązu… Trudno dziś jednak wydedukować, czy przedstawienia tego nakrycia głowy z okresu sięgającego kilkunastu stuleci przed naszą erą mają coś wspólnego z wizerunkami o ponad dwa tysiąclecia młodszymi oprócz wyraźnie rytualnej i nie-militarnej funkcji.

Interesująca jest także jedna kwestia – czy można postawić znak równości pomiędzy rogatym, tańczącym, ekspresyjnym wojownikiem – kapłanem a spokojnym wizerunkiem przewodnika procesji w opisanej na początku tkaniny z Osebergu? Choć i tutaj widać w pobliżu zbrojnych, nie jest to obrzęd zastrzeżony tylko dla elity mężczyzn – obok szczęku broni słychać szelest sukni, obok swoich towarzyszy suną kobiety w strojnych szatach. To pokojowa procesja – a może pogrzeb? Nie możemy być pewni. Nie wiemy także, czy przewodniczący jej człowiek jest bogiem, czy kapłanem – i czy jest tą samą istotą, która grała główną rolę w procesie przemiany młodych mężczyzn w żądne krwi istoty. Jego nakrycie głowy, umiarkowane w proporcjach, przypomina bardziej hełmy z epoki brązu niż współczesne mu przedstawienia z monstrualnymi zwieńczeniami w kształcie ptasich głów. Prowadzi to do kolejnego pytania – czy możemy nakrycia głowy z domniemanych przedstawień Odyna uznać za prawdziwie istniejące przedmioty, tak jak rzeczywiście istniały hełmy z dosyć prostymi w formie zwieńczeniami, celtyckie oraz z epoki brązu? A może dwa kruki to tylko symboliczne przedstawienie ptasich towarzyszy Odyna? Określane są one wszak jako jego fylgie – czyli coś w rodzaju ducha opiekuńczego, nieodłącznej części danej osoby, czy to ludzkiej czy boskiej.
 
Rogate hełmy, rodem z karykaturalnego wizerunku Wikinga, okazują się zatem ciekawszym zagadnieniem, niż by się zdało. W micie często tkwi ziarnko prawdy – a w tym wypadku ziarnko to jest wyjątkowo godne uwagi. Jest tak wiele pytań, na które nie znamy odpowiedzi… Czy wszystkie rogate hełmy spełniały jedną funkcję? Czy były rzeczywistymi przedmiotami, czy też symbolicznymi przedstawieniami o nie do końca jasnym znaczeniu? Każdy, kto spróbuje zgłębić te kwestie, może nie znajdzie jednoznacznego rozwiązania, ale zostanie nagrodzony ciekawą intelektualną podróżą.
 
Bibliografia:
G. Burenhult (red), Arkeologi i Norden,1999
W. Duczko, Ruś Wikingów, Warszawa 2007
L. Słupecki, Wilkołactwo, 1987

2 komentarze:

  1. Świetny artykuł. Co do przedstawionej sceny - gdzieś się spotkałem z interpretacją odwołującą się do konkretnego mitu, którego bohater miał być ugodzony w piętę. Nie wiem czy aby nie Słupecki w innej książce.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czapki z rogami w wielu kulturach o strukturze plemiennej posiadali szefowie stowarzyszeń wojennych lub święci ludzie.
    Najwięcej zachowanych przykładów można znaleźć w Japonii i Ameryce Pn.
    Ale to zupełnie inna historia.....
    Pozdrowienia
    S.

    OdpowiedzUsuń