For English version see below :)
Na nowy rok kolejna relacja z zabawy farbowaniem wełny w stylu średniowiecznym (a miałam w planach wrzucić notkę na jakiś temat nie związany z barwieniem...). Tym razem o tym, co da się zrobić z korzeniami marzanny barwierskiej - na dwadzieścia pięć sposobów.
Jakiś czas temu znalazłam w Internecie bloga o farbowaniu naturalnym, którego autorka która postanowiła uzyskać
całą paletę barw z marzanny stosując rozmaite zaprawy, modyfikacje po barwieniu, itp. Rezultaty wyszły świetne, popatrzyłam, doceniłam i postanowiłam zrobić taką paletę też. Zwłaszcza, że gdzieś skrycie ciągle miałam nadzieję osiągnięcia Czerwieni Doskonałej - która wyszła mi kiedyś czystym przypadkiem, i oczywiście nigdy nie udało mi się jej uzyskać drugi raz. Druga myśl dotyczyła niedawnego nieudanego farbowania marzanną - zamiast czerwieni wełna zafarbowała się na rudy brąz. Ciekawa byłam, jaka substancja odpowiada za tę wpadkę.
W moim eksperymencie postanowiłam zastosować trzy najczęściej używane zaprawy: miedzianą, żelazną i ałunową, a po farbowaniu potraktować motki na cztery różne sposoby: zostawić bez żadnej modyfikacji, użyć żelaza, miedzi lub zasady. Ponieważ słyszałam i czytałam sporo o wpływie kredy na farbowanie marzanną, postanowiłam sprawdzić to także. Dlatego zaplanowałam dwie kąpiele barwiące, jedną z użyciem kredy, a drugą bez.
Jak łatwo policzyć, do tych kombinacji potrzebowałam 24 motków wełny - użyłam jeszcze jednego, który chciałam zafarbować w samej marzannie, bez żadnych dodatków i zapraw.
No i któregoś pięknego dnia ruszyłam. Fajnie zrobiło się już na etapie zaprawiania - ałun, owszem, jest bezbarwny, ale zastosowanie żelaza daje przyjemny pomarańcz, a miedzi - uroczą, jasną zieleń. Przez moment kusiło mnie, żeby tak tę wełnę zostawić...
|
Od lewej: wełna zaprawiana żelazem, miedzią i ałunem |
Oparłam się pokusie i działałam dalej. Przygotowałam wywar, metodą kombinowaną, czyli pozbieraną z różnych przepisów znalezionych w Internecie i książkach - korzenie marzanny, zalane kilka dni wcześniej wodą, przecedziłam, dodałam świeżej wody i podgrzewałam przez pół godziny. Do takiego wywaru wrzuciłam połowę wełny, trzymałam przez godzinę, a potem część zostawiłam, a część przełożyłam do innych naczyń i potraktowałam różnymi dziwnymi substancjami.
Uff... cała ta akcja zajęła mi cały dzień, a to jeszcze nie był koniec - następnego dnia powtórzyłam wszystkie kroki, z tą tylko różnicą, że do wody dodałam kredy. Kreda była mistyczna, zbierana z wapiennych skałek nieopodal pozostałości gródka z epoki żelaza i miałam cichą nadzieję na jakieś super efekty :) Rozdrobniłam ją na ile się dało w moździerzu i wsypałam do wywaru.
|
Kreda prosto z Kentu :) |
Po całej akcji, która zajęła dwa dni, dosuszałam wełnę przez kolejne kilka, aż wreszcie pozbyłam się wilgoci i mogłam ostatecznie ocenić kolory.
Wyszły bardzo ciekawie - cały przekrój brązów w każdym możliwym odcieniu, do tego rudości, róże i ceglaste czerwienie (Czerwieni Doskonałej niestety ciągle brak).
A oto i one:
|
Wełna zaprawiana żelazem.
Górny rząd: z dodatkiem kredy, dolny rząd - bez dodatku kredy.
Modyfikacja po farbowaniu, od lewej: żelazo, miedź, zasada, bez modyfikacji. |
|
Wełna zaprawiana miedzią.
Górny rząd: z dodatkiem kredy, dolny rząd - bez dodatku kredy.
Modyfikacja po farbowaniu, od lewej: żelazo, miedź, zasada, bez modyfikacji.
|
|
Wełna zaprawiana ałunem.
Górny rząd: z dodatkiem kredy, dolny rząd - bez dodatku kredy.
Modyfikacja po farbowaniu, od lewej: żelazo, miedź, zasada, bez modyfikacji.
|
|
Wełna na górze - farbowanie bez modyfikacji, bez zapraw.
Środkowy rząd z dodatkiem kredy, dolny rząd - bez dodatku kredy.
W każdym rzędzie od lewej: 4 motki zaprawione żelazem (modyfikacja: żelazo, miedź, zasada, brak), 4 zaprawione miedzią (modyfikacja: żelazo, miedź, zasada, brak), 4 zaprawione ałunem (modyfikacja: żelazo, miedź, zasada, brak).
|
|
Cała paleta ponownie na innym tle, dla porównania. Układ przędzy ten sam.
Wełna na górze - farbowanie bez modyfikacji, bez zapraw.
Środkowy rząd z dodatkiem kredy, dolny rząd - bez dodatku kredy.
W każdym rzędzie od lewej: 4 motki zaprawione żelazem (modyfikacja: żelazo, miedź, zasada, brak), 4 zaprawione miedzią (modyfikacja: żelazo, miedź, zasada, brak), 4 zaprawione ałunem (modyfikacja: żelazo, miedź, zasada, brak).
|
Wnioski?
Bardzo fajnie widać, w jaki sposób różne zaprawy i modyfikatory wpływają na zabarwienie. Rezultat barwienia samą marzanną widać na górze. Motek "zero" bez żadnych dodatków przed, po i w trakcie farbowania ma kolor zaledwie bladoróżowy. Ale gdy wsypiemy do kotła różne dziwne ingrediencje... Dodatek żelaza daje ciekawe, głębokie brązy z lekkim odcieniem fioletu, z miedzią można otrzymać bardziej zróżnicowaną gamę kolorów - rudości, beże - a ałum z kolei to pomarańcze i czerwienie. Wydaje się, że większy wpływ na kolor ma wstępna zaprawa niż późniejsza modyfikacja.
Bardzo polecam eksperymenty z zaprawą żelazową i późniejszą modyfikacją w zasadzie - co prawda ja otrzymałam ledwie słaby cień fioletu, ale i w Internecie, i w książkach o farbowaniu z takiego zestawienia wychodzi naprawdę ciekawy odcień oberżyny. Może Wam też wyjdzie?
Trochę mnie zaskoczyły efekty barwienia w wodzie z dodatkiem kredy i bez dodatku - rzeczywiście wpłynęła na intensywność kolorów, ale...głównie brązów i rudości, ogólnie wszędzie tam, gdzie występowała miedź i żelazo jako zaprawa albo modyfikator. Tam, gdzie dodałam kredy, barwy są głębsze, intensywniejsze. Ale w przypadku czerwieni prawie nie widać różnicy. Popatrzcie na dwa ostatnie motki z każdego rzędu z prawej, gdzie zastosowałam tylko ałun i/lub zasadę - tu górne i dolne są niemal identyczne. Hm, czyżby kreda i ałun w jakiś sposób się nie lubiły/nie reagowały ze sobą/znosiły się?
No i niestety wciąż nie mam receptury na czerwień doskonałą. Kiedyś wydawało mi się, że wpływ miała miedź, ale eksperyment dowiódł, że to jednak nie o to chodzi... Ale mam już parę następnych pomysłów, a gdy je zrealizuję, nie omieszkam się podzielić rezultatami :)
Here you have result of my big experiment - dyeing with madder for so many ways as it is possible :) I have used three mordants: iron, copper and alum, and three modifyers: iron, copper, alkaline and I have also left some wool not modifyed. I also wanted to check influence of lime for colour, so I repeat dyeing twice: first with add of lime and second without.
Results on picture below:
|
0 - pure madder, no mordants neither modifyers.
First row with lime added.
1 - 4 iron mordant (modifyed by: 1 - iron, 2 - copper, 3 - alkaline, 4 - nothing), 5 - 8 copper mordant (modifyed by: 5 - iron, 6 - copper, 7 - alkaline, 8 - nothing), 9 - 12 alum mordant (modifyed by: 9 - iron, 10 - copper, 11 - alkaline, 12 - nothing).
Second row without lime added.
13 - 16 iron mordant (modifyed by: 13 - iron, 14 - copper, 15 - alkaline, 16 - nothing), 17 - 20 copper mordant (modifyed by: 17 - iron, 18 - copper, 19 - alkaline, 20 - nothing), 21 - 24 alum mordant (modifyed by: 21 - iron, 22 - copper, 23 - alkaline, 24 - nothing). |
|
|