tag:blogger.com,1999:blog-7523863505710697180.post2887800128195438955..comments2024-02-22T10:26:15.304-08:00Comments on W Długim Domu: Z pamiętnika młodego farbiarza - część 3: eksperymentatorium, czyli Dzwoneczek.Feimahttp://www.blogger.com/profile/09494246922637667150noreply@blogger.comBlogger4125tag:blogger.com,1999:blog-7523863505710697180.post-64265317848276260472013-10-31T09:47:42.083-07:002013-10-31T09:47:42.083-07:00Do farbowania wełny na zielono powinien się nadawa...Do farbowania wełny na zielono powinien się nadawać piołun. Kiedyś miał m.in. takie zastosowanie.Muscathttps://www.blogger.com/profile/01095363536680179936noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7523863505710697180.post-20173780313691661522012-11-20T00:05:11.301-08:002012-11-20T00:05:11.301-08:00No niestety trzeba tego naciachać mnóstwo. Ale faj...No niestety trzeba tego naciachać mnóstwo. Ale fajnie że w ogóle coś udało ci się wyciągnąć z tej przytulii - ja nie znalazłam ani jedn,ej chociaż też szukałam. Do prób polecam ci marzannę barwierską - raz na jakiś czas można ją kupić na allegro, sprzedaje ją Herbapol Kraków. Niestety w tym roku był taki bum na barwierstwo, że wszystko szybko wykupili, więc na wiosnę po prostu trzeba pilnować czy mają nową dostawę. W tym roku kosztowała 28zł/kg suszu ale jest cholernie wydajna i starcza naprawdę na długo. To jedyne znane mi źródło tej rośliny, poza zagranicznymi. Ale efekty są spektakularne :D<br />Co do kolorów jakie pokazałaś na zdjęciach to spokojnie wyszły mi podobne z liści brzozy. Kwestia dodania właściwych odczynników, we właściwym momencie :) Ja je robilam na ałunie i miedzi. Jeśli chcesz ciemniejsze kolory to trzeba się jeszcze pobawić z żelazem. Stymże raczej ciężko to uzyskać metodami historycznymi, czyli wrzucając miedziany złom, lub zardzewiałe gwoździe. Pewnie się da, ale wymaga dużego doświadczenia i wyczucia. Ja stosuję odczynniki: ałun (siarczan glinu), siarczan miedzi i siarczan żelaza. Polecam na początek bo łatwiej wtedy "wyczuć" co kiedy dorzucić :) <br />Te zielone to są tzw odcienie - mają poblask seledynowy lub lekko oliwkowy. Natomiast żeby zrobić taką prawdziwą żarówiastą zieleń bilardową, musisz mieszać żółć z błękitem. Niestety czasem ciężko to wytłumaczyć ludziom, którzy się upierają przy swoim i sobie kupują takie tkaniny. To był najdroższy kolor razem z niebieskim i czystą czernią, gdyż wymagał "zepsucia" błękitu i podwójnego farbowania. A już sam niebieski jest masakryczny do uzyskania...Rosamarhttps://www.blogger.com/profile/11466733680298575517noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7523863505710697180.post-27640515392196131202012-11-19T12:56:56.802-08:002012-11-19T12:56:56.802-08:00Hej,
No i nabrałam ochoty na kolejne eksperymenty ...Hej,<br />No i nabrałam ochoty na kolejne eksperymenty :) Z przytulią na razie dam sobie spokój, bo odcinanie tych maleńkich korzonków to masakra... Przyjmując proporcję 1:1 nawet na maleńki motek musiałabym ciachać nożyczkami kilka godzin. Ale z liśćmi brzozy chętnie się pobawię.<br />Jeśli chodzi o intensywną zieleń też się spotkałam z opiniami że to baardzo ciężko uzyskiwalny barwnik - dlatego tak mnie zainteresowały motki z tego zdjęcia: http://1.bp.blogspot.com/-BLS175reaxU/TdkRVhL_YDI/AAAAAAAABiI/lx9kgEy-LPg/s1600/2011-05-21-Purpursalbei.jpg Może nie jest to jakieś specjalnie jaskrawe, ale na pewno intensywniejsze, niż ja uzyskałam do tej pory.<br />I teraz zastanawiam się, czy kolory były podkręcone jakąś chemią, o której nie doczytałam/nie było o niej wzmianki.<br />A co do książki p. Tuszyńskiej - mam, czytuję :) Inna sprawa, że czasem nie doczytuję...:P<br />Pozdrawiam :)Feimahttps://www.blogger.com/profile/09494246922637667150noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-7523863505710697180.post-88927521048483293422012-11-18T23:29:10.782-08:002012-11-18T23:29:10.782-08:00Hejka
Pozwolę sobie nieco podpowiedzieć.
W przypa...Hejka<br />Pozwolę sobie nieco podpowiedzieć. <br />W przypadku marzanki to co jest w garze to stanowczo za mało surowca. Ja przyjmuję sobie zwykle, nieco upraszczający co prawda, przelicznik że używamy minimalnie takiej samej ilości surowca świeżego, co barwionego materiału. O ile w przypadku barwników chemicznych, najlepiej jest dokładnie doposowywać ilość barwnika do wagi to w przypadku naturalnych lepiej wziąć więcej i tworzyć paletę, czyli po barwieniu zasadniczym robić kolejne do wyczerpania roztworu lub cierpliwości ;-) <br />A apropos zielonego to polecam liście brzozy z dodatkiem ałunu i miedzi. Wychodzi z nich piękna paleta od lekko seledynowego do bardzo ciemnej oliwki. Prawdziwy zielony (tzn zieleń czysta jaką znamy dzisiaj z fabryk) to niestety efekt podwójnego farbowanie urzetem (indygo) i rezedą i jest nieosiągalna w naszych warunkch innymi sposobami. :-)<br />Poszukaj sobie na necie książki Pani Tuszyńskiej - tam jest mnóstwo receptur a także bardzo dobrze opracowany dział o podstawach (choć jest kilka błędów).<br />pozdrawiam i życzę powodzeniaRosamarhttps://www.blogger.com/profile/11466733680298575517noreply@blogger.com