Do tego farbowania przygotowywałam się dłuuugo. Nie chodzi o stopień trudności - albowiem w założeniu wcale nie było trudniejsze, niż moje poprzednie eksperymenty z kolorkami - ale o cel. Celem była Czerwień.
Polowanie na Czerwoną Wełnę: rezultat. |
Każdy, kto zajmował się trochę farbowaniem naturalnym, wie, że są kolory, które można uzyskać z łatwością: wszelkie odcienie żółtego, brązy, zgniła zieleń? Proszę bardzo! Natomiast niektórymi barwami Natura dzieli się niechętnie: prym wśród nich wiedzie niebieski (za który pewnie jeszcze długo się nie zabiorę), ale czerwony też nie jest często spotykany.
Dla Dolnego Śląska we wczesnym średniowieczu najwłaściwszym sposobem pozyskania czerwieni byłoby zapewne użycie larw czerwca polskiego. Zdobycie czerwca byłoby jednak efektem cudu, albo długotrwałego polowania (nawiasem mówiąc, zdziwiło mnie niezmiernie, że ten rzadki owad nie znajduje się w Polsce na żadnej liście gatunków zagrożonych). Wybrałam zatem inny sposób na czerwień: użycie marzanny barwierskiej.