wtorek, 23 października 2012

"Ziem i mórz opisanie" 27.10.2012

Czytelnicy drodzy moi.
Każdego, kto kocha historię, a szczególnie tę średniowieczną, serdecznie zapraszam w tę sobotę (27.10) na godzinę 12:00 do Biblioteki Miejskiej nr 29 we Wrocławiu na pierwsze z cyklu spotkań organizowanych przez drużynę, do której należę: Ulf Ragnarsson Hird.

Cały cykl nosi tytuł "Świat Wikingów", a spotkania planowane są w formie odczytów połączonych z dyskusją. Zaczniemy - jak w tytule niniejszego postu - od próby zakreślenia granic średniowiecznego świata widzianego przez średniowiecznych Skandynawów, będziemy badać ślady ich stóp na mapie Europy i krain poza nią. Dokąd dotarli Wikingowie? Jakie ziemie znali? Jakie znaki swojej bytności zostawili? Podejmiemy próbę odpowiedzi na te pytania.
A wszystkich zainteresowanych szczegółami zapraszam na stronę wydarzenia na FB.


piątek, 19 października 2012

Tabliczki - trochę historii

Odgrażałam się w jednym z poprzednich postów, że napiszę więcej o historii tabliczek tkackich. Jestem takim rodzajem stwora, który równie mocno, a nawet mocniej od gotowych wytworów uwielbia narzędzia, którymi zostały stworzone. Skończone dzieła są martwe i niezmienne, a narzędzia bez ustanku żyją w rękach rzemieślnika, prowadząc do miliona nowych możliwości.
Pozwolicie więc, że będzie nie o krajkach, ale o samych tabliczkach.

Śliczna kolekcja tabliczek ze strony internetowej Scotland Museum. Datowanie: wczesne średniowiecze

czwartek, 18 października 2012

Z pamiętnika młodego farbiarza - część 3: eksperymentatorium, czyli Dzwoneczek.

Panie i panowie, obiekt na zdjęciu poniżej może nie wygląda zbyt okazale, ale powstał w wyniku połączenia aż trzech moich eksperymentów. Pseudo robocze: Dzwoneczek


Eksperymenty były zaś natury farbiarsko - włókienniczej.

Zaczęło się zaś od...

czwartek, 4 października 2012

Tabliczkomania

Mam nową zabawkę. 
Zabawka wygląda tak:

Zestaw mąż-made :)

Mój własny, prywatny komplet tabliczek tkackich :)

A pojawiły się one z okazji imprezy z poprzedniego posta, na której to moim zadaniem było z grubsza ogarnianie stanowiska rękodzielniczego z krajkami - czyli głównie uczenia dzieciaków wykonywania tychże krajek. Wiadomo zaś, że jeśli człowiek ma zamiar czegoś nauczać, wypadałoby, żeby sam to umiał ciut lepiej od nauczanych. Miałam zatem tydzień słodkiego tete a tete z bardkiem i tabliczkami tkackimi. O ile to pierwsze mnie nie wciągnęło (póki co...) to tabliczki zauroczyły mnie po prostu - i mnogością wzorów dostępnych nawet dla początkujących, i - o dziwo - tym, że łatwiej nad nimi zapanować niż nad bardkiem (być może to tylko moje osobiste zdanie i jestem ewenementem w skali światowej, nie wiem).